PRACA PILOTA WYCIECZEK
—
Dlaczego mi się jeszcze nie znudziło?
Postanowiłam rozpocząć na blogu, ale też na Facebooku cykl pt. „Z życia pilota”. Pilot wycieczek to bardzo ciekawy zawód, który jak każdy ma swoje plusy i minusy. Na początek chciałabym trochę opowiedzieć o samej pracy pilota i o tym, co jest w niej najważniejsze – czyli kontakt z ludźmi. Opowiem Wam o jednym z aspektów bycia pilotem wycieczek – z mojego doświadczenia i punktu widzenia. Skupię się też w tym tekście tylko na pozytywnych stronach tego zajęcia 😉
Oprócz tego, że zajmuję się organizowaniem wypraw na Kaukaz jestem też pilotem – w zasadzie od tego zaczęła się moja przygoda z Gruzją, a później z Armenią i z Azerbejdżanem. Pilot wycieczek – to mój główny zawód na Kaukazie równolegle z organizowaniem wyjazdów. Większość grup, które organizuję również sama pilotuje, czyli zajmuje się grupą na miejscu – oprowadzam, opowiadam, tłumaczę, czasem reaguje w tzw. sytuacjach awaryjnych (każdy kto był na kursie pilota; a kiedyś, żeby zostać pilotem trzeba było odbyć kurs i zdać egzamin państwowy – zna to określenie). Uwielbiam tę pracę przede wszystkim za bycie w ciągłym ruchu i za kontakt z ludźmi. Wiem, że brzmi to jak oklepane sformułowania, których używa się podczas rozmowy kwalifikacyjnej, ale to szczera prawda. Zresztą, nie jest to list motywacyjny, więc nie muszę sprawiać pozorów 😉 Tak więc, naprawdę uwielbiam tę pracę.
Prawie w każdej grupie, którą prowadzę (a jest ich w sezonie sporo) słyszę pytanie skierowane do mnie: „Czy nie nudzi Ci się ta praca? Ciągłe jeżdżenie w te same miejsca, gadanie tego samego i w ogóle”. A ja zawsze odpowiadam „Wierzcie lub nie, ale nie, nie nudzi mi się”. Najbardziej zaskakujący i budzący Wasze wątpliwości co do szczerości mojej odpowiedzi może być fakt, iż pracuję jako pilot już 7 lat. To znaczy, że 7 sezonów pracy przede wszystkim w Gruzji, ale i w Armenii i czasem w Azerbejdżanie jest za mną. I nie ma co ukrywać, najczęściej jeździ się w te same miejsca. I nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież jak ktoś przyjeżdża na Kaukaz, na wyjazd zorganizowany i początkowo nie planuje tu wracać (co często się zmienia po pobycie – troszkę na ten temat i o magii wracania pisałam tu:…) to wiadomo, że chce zobaczyć tzw. MUST SEE (z ang. ‘trzeba zobaczyć’). Dlaczego więc jeszcze mi się nie znudziło? Myślę, że jest to kwestia kilku czynników.
Przede wszystkim jest to kwestia mojego charakteru. Jestem raczej ekstrawertyczką, więc lubię być w towarzystwie, spędzać czas z ludźmi i bardzo lubię gadaaaaać. Tak, to na pewno. W szkole był to problem, bo na lekcjach poza odpytywaniem gadać zbyt dużo (i raczej nie na temat ;)), szczególnie do kolegi lub koleżanki podczas lekcji nie jest wskazane. Natomiast w mojej pracy okazał się to być plus. Pilot wycieczek musi dużo mówić, więc lepiej jak to po prostu lubi.
Bycie z ludźmi i opowiadanie im szczególnie o czymś, co dla mnie samej jest ciekawe i fascynujące to czysta przyjemność. A odpowiadanie na pytania to już w ogóle szczyt szczęścia, bo to znak, że mówisz, a ktoś słucha. Ktoś słucha i w trakcie tego rodzą się pytania. I tutaj dochodzimy do momentu, kiedy mogę powiedzieć, że żadna wycieczka nie jest taka sama jak poprzednia. Nawet jeśli odwiedzamy te same miejsca. Owszem, mamy tę samą trasę, ale mamy też kilkanaście lub kilkadziesiąt osób w busie, które są przeróżne, wykonują różne zawody i mają różne zainteresowania. Każda wycieczka toczy się inaczej. Ja robię swoje, ale też muszę się do grupy jakoś dostosować – jedni bardziej rozrywkowi, inni nastawieni bardziej kulturo-poznawczo, jeszcze inni zafiksowani na punkcie roślinek, architektury, przepisów prawnych itd. itd… To oczywiście tylko przykłady, którymi staram się pokazać, że naprawdę każda grupa jest inna, ponieważ każdy podczas wyjazdu szuka czegoś innego. Od dawna też przyznaję, że niemal od każdej swojej grupy się czegoś uczę. Właśnie ze względu na przeróżne zainteresowania i profesje uczestników wyjazdów, słyszę różne ciekawe, czasem nawet dziwne pytania o wszystkie możliwe aspekty związane z krajem, po którym podróżujemy. W takich sytuacjach czasem po prostu trzeba powiedzieć: „Nie wiem. Nie wiem, ale postaram się dowiedzieć”. I to jest coś do czego ja, jako pilot wycieczek długo dojrzewałam – żeby bez wielkiego stresu i wstydu powiedzieć po prostu „nie wiem”. Bo właśnie ze względu na to, że jest to praca z ludźmi, nie można wiedzieć wszystkiego, nawet o kraju, w którym się jest przewodnikiem. Ba, nawet o kraju, w którym się mieszka, bo najzwyczajniej w świecie nikt nie wie wszystkiego. I nawet pilot wycieczek nie musi się znać i na historii, i na polityce, i na ekonomii, i na botanice, i na inżynierii, i na językoznawstwie, i na rolnictwie i….można by tak wymieniać w nieskończoność. I to jest plus tej pracy – wciąż dowiadujesz się czegoś nowego. Czasem trzeba szukać informacji, czasem dostajesz ją od kogoś z Twojej grupy. Nie zliczę przypadków, kiedy ktoś np. pytał o nazwę jakiegoś drzewa, a zanim ja w ogóle zdążyłam na owe drzewo spojrzeć, by uświadomić sobie, że nie wiem, ktoś inny z grupy już udzielił odpowiedzi na to pytanie. W taki oto sposób każda wycieczka jest inna i niepowtarzalna – dzięki ludziom.
To taka krótka charakterystyka pracy pilota. Oczywiście, że przedstawiona tu tylko z tej dobrem i różowej strony. Jak łatwo się domyślić nie jest to praca, która jest łatwa, lekka i przyjemna – zdarzają się i trudne momenty, ale teraz o czym innym, więc skupiłam się na pozytywach. Jest to wpis wprowadzający do kolejnych, które będą się pojawiać, jako części cyklu „Z życia pilota”. Podzielę się z Wami prawdziwymi historiami, których ze względu na moją pracę byłam świadkiem lub uczestnikiem. Pilot wycieczek pracuje z ludźmi, dzięki czemu poznaje ciekawe osoby, wciąż się czegoś uczy i dowiaduje, przeżywa frustracje i stresy, śmieje się i płacze (i ze śmiechu, i ze strachu, i ze złości) i ogólnie doświadcza najróżniejszych emocji i przygód. Ja postanowiłam podzielić się z Wami pewnymi historiami, które ja bardzo dobrze pamiętam i często wspominam. Nie wiem czy wzbudzą Wasze wielkie zainteresowanie, ale mam nadzieję, że będą dla Was choć trochę ciekawe, może czasem choć trochę Was rozśmieszą i poprawią humor. A wciąż będą to historie o Kaukazie – z akcentem na ludzi i ich przygody, ale zawsze to też będzie jakaś dawka informacji, ciekawostki o regionie.
Zatem zaczynamy cykl „Z życia pilota” i kolejny wpis będzie opowiadał jedną z kilku historii, którymi chcę się z Wami podzielić. Jeszcze nie zdecydowałam, którą opowiem pierwszą 😉
A jeżeli ktoś podróżował ze mną i ma jakieś własne typy historii, które można by opowiedzieć, to piszcie w komentarzach swoje typy. 🙂